10 Bieg po Oddech - 31 sierpnia 2025, Zakopane

Asia i Kuba

Mam na imię Kuba. Bieganie przypadło mi do gustu stosunkowo późno, bo zaledwie cztery lata temu (obecnie mam ich 48), ale od tego czasu coraz częściej i regularniej gości w moim życiowym grafiku.

Początkiem czerwca 2023 r. brałem udział w IV Biegu Kolorowej Skarpetki w Rzeszowie, dedykowanym osobom z zespołem Downa. Chciałem połączyć „przyjemne z pożytecznym”, wspierając tą inicjatywę również finansowo ale nie sądziłem, że aż tak bardzo poruszy mnie to, co miałem okazję wówczas obserwować. Dla mnie to był kolejny zwyczajny bieg a dla osób dotkniętych w/w „odmiennością biologiczną” to kolejny wyścig z życiem… A pomimo tego czuć było od nich tą szczerą radość z życia, energię, uśmiech… Po powrocie do domu postanowiłem zgłębić temat chorób genetycznych – wtedy też trafiłem na materiały o mukowiscydozie, która była mi znana jedynie „ze słuchu”. Mówiąc zupełnie szczerze, byłem wstrząśnięty i przygnębiony informacjami jakie wtedy przeczytałem. Chcąc w jakikolwiek sposób pomóc, zacząłem szukać w internecie czy istnieje np. podobny do powyższego bieg, dedykowany osobom z mukowiscydozą, dla których mógłbym pobiec i wesprzeć ich finansowo. W ten sposób trafiłem na Bieg po Oddech. Ponieważ z przyczyn prywatnych nie mogłem wówczas wziąć udziału w biegu w Zakopanem, bez zastanowienia zapisałem się na bieg wirtualny (nr startowy 245), bardzo ciesząc się, że jest taka możliwość i mam o wiele większą swobodę w wyborze terminów. Mojej „lepszej drugiej połowie”, która w tamtym czasie w biegach dopiero debiutowała, zakomunikowałem jedynie: „Asia, zabijesz mnie ale zapisałem nas na kolejny bieg”. Na szczęście obyło się bez protestów i tak mojej partnerce przypadł nr startowy 249.

Ponieważ mieszkamy w innych miejscowościach, pakietami startowymi cieszyliśmy się „na raty”  Przesyłki dotarły zgodnie z informacjami podanymi na stronie Biegu. Zgodnie stwierdziliśmy, że koszulka biegowa ma kapitalne kolory i będzie się wyróżniać w tłumie 😉 (o czym jeszcze będzie mowa na końcu). Dużą satysfakcję i radość sprawiała nam myśl, że dołożymy swoją małą cegiełkę do tak ważnej i szczytnej inicjatywy. Pozostało potrenować (żeby nie było wstydu) i po prostu pobiec  Już wtedy ustaliliśmy, że ze względu na napięty grafik zawodowy oraz różne tempo biegu, pobiegniemy niezależnie od siebie i sami zdecydujemy kiedy jest „ten dzień”. Jednocześnie regularnie, z ciekawości, sprawdzaliśmy jak wiele osób zamierza wystartować w Biegu po Oddech i z radością obserwowaliśmy „rosnące słupki”. To utwierdzało nas w przekonaniu, że podjęliśmy właściwe decyzje.

Po ukończonych przez nas biegach zarejestrowaliśmy swoje wyniki na stronie BPO. Mieliśmy poczucie satysfakcji i dobrze spełnionego „obowiązku”, bo biegliśmy po coś i dla kogoś, a to najlepsze połączenie…

Podobne uczucia towarzyszyły nam rok później, w 2024 r., kiedy to ponownie zapisaliśmy się na Wirtualny Bieg Po Oddech. Odbyło się to między nami bez najmniejszych uzgodnień  – po prostu traktowaliśmy już udział w tym biegu jako coś, o czym zupełnie nie trzeba dyskutować. Skoro znów możemy pomóc, to nie ma się nad czym zastanawiać – trzeba działać  W ten sposób staliśmy się właścicielami kolejnych pięknych koszulek, z wizerunkiem Giewontu, w których mogliśmy pobiec nasz drugi Bieg Po Oddech. Zauważyliśmy, że będąc w nich np. w górach, przyciągają one uwagę innych i często spotykaliśmy się z pytaniami typu: „o co chodzi z tym Biegiem Po Oddech”? Z przypadku staliśmy się „lokalnymi ambasadorami” Biegu, tłumacząc jego istotę i to, komu jest dedykowany. Nie wiemy na ile zwiększyliśmy wówczas świadomość społeczną odnośnie mukowiscydozy, ale staraliśmy się to robić ze wszystkich sił… 

…aż nadszedł rok 2025. Planując wakacyjny urlop, oboje byliśmy zgodni, że tym razem chcemy poczuć ten Bieg „od środka” – być w całej grupie wraz osobami, dla których biegniemy oraz z innymi startującymi. Ważne było aby wspomóc cel biegu finansowo bezpośrednio na miejscu a jednocześnie móc chłonąć atmosferę tego wydarzenia wszystkimi zmysłami i to w naszych ukochanych polskich górach, jakimi od lat są Tatry. Gdy udało się uzyskać urlop w oczekiwanym terminie, pozostało już tylko odliczać do dnia Biegu 😉

31.08 od rana czuliśmy się jak przed I Komunią – nie wiadomo jak ten dzień przebiegnie, ale na końcu i tak będą prezenty  Pogoda nie rozpieszczała, sprawdzane dziesiątki razy prognozy odnośnie deszczu przeczyły jedna drugiej, ale mieliśmy nadzieję, że trafimy w „okno pogodowe”, które pozwoli na organizację Biegu bez przeszkód. Lekki stres mieszał się z ciekawością i ekscytacją gdy wchodziliśmy na teren zakopiańskiego Parku Miejskiego i widzieliśmy błękit setek ubranych jednakowo osób. To wtedy zaczynasz „czuć” bieg i przygotowywać ciało pod kątem czekających doświadczeń. Kiedy mięśnie dały się porwać do tańca w rytm latynoskiej rozgrzewki, wiedzieliśmy już, że będzie dobrze  Przeszliśmy na strefę startu, buziak na „powodzenia” i ruszyliśmy…

Na szczęście deszcz nie storpedował planów – zarówno biegaczy, jak i organizatorów. Niesamowita atmosfera towarzysząca temu wydarzeniu sprawiła, że przyjemnie było stanowić część tej sunącej ulicami Zakopanego błękitnej wstęgi… Podczas biegów daję z siebie ile tylko mogę, więc z czasem pojawiła się typowa w takich chwilach zadyszka, ale jednocześnie uderzyła mnie myśl, że przecież dla osób dotkniętych mukowiscydozą, problemy z oddychaniem to niestety przykra i trudna codzienność. Że aby przetrwać dzień, Oni regularnie muszą poddawać się różnym zabiegom, muszą walczyć o bieżące funkcjonowanie… My biegniemy dla Nich raz w roku, ale to Oni są bohaterami, którzy codziennie „biegną po oddech”… I to Im należą się największe słowa uznania, bo pomimo przeciwności losu, wciąż bije od Nich otwartość i radość z życia, której wielu ludzi mogłoby się od Nich uczyć…

Na metę przybiegliśmy z Asią z półtoraminutowym odstępem, w dobrym tempie. Pamiątkowy medal podstemplował nasze starania ale zdecydowanie większą satysfakcję dała nam świadomość wsparcia i aktywny udział w tej szczytnej idei pomagania. Bo szczerze wierzymy, że nasz wysiłek i dokładana przez każdego z nas mała, m.in. finansowa cegiełka, przełożą się ostatecznie na trwały i zauważalny efekt, łagodzący objawy choroby i pomagający podopiecznym PTWM w codziennych życiowych wyzwaniach. Trzymamy za Nich mocno kciuki!

Ps. Do naszej historii załączamy kilka zdjęć na dowód, że z dumą nosimy koszulki z ostatnich edycji Biegu Po Oddech, w których braliśmy udział 😉

Asia i Kuba