Pokonać własne ograniczenia, mury, myśli, lęki, to ta myśl towarzyszyła mi, gdy przygotowywałam się do jednego z moich największych marzeń jakim był ” BIEG PO ODDECH”. Wiele osób mogłoby pomyśleć, że to marzenie nie zasługuje na miano jednego z największych marzeń. A dla mnie takie właśnie było – NAJWIĘKSZE.
Bieg ten ma 5km, dla niektórych to tylko 5 km, dla mnie aż 5 km.
Diagnozę o mukowiscydozie usłyszałam w wieku 3 lat. Choroba jest częścią mnie odkąd pamiętam. Moje dzieciństwo naznaczone było licznymi pobytami w szpitalu. Nie mogłam biegać, szaleć jak zdrowe dzieci, gdyż nie wystarczyło mi na to tlenu. Jako mała dziewczynka marzyłam, by móc swobodnie biec przed siebie wciągając powietrze całą pojemnością płuc, jak widziałam to u innych dzieci. Żyłam w strachu, że pewnego dnia nie wystarczy mi tlenu. Czułam się gorsza od innych. Ciężko mi było spojrzeć na siebie jak byłam nastolatką i nie widzieć tylko mojej choroby, która sprawiała, że myślenie o mojej przyszłości, o dorosłym życiu napawało mnie niepokojem oraz brakiem nadziei. Na szczęście czułam wokół siebie ludzi, którzy byli dla mnie wsparciem. To dawało mi ogromną siłę do walki ze sobą, z tym co o sobie myślę i kim dla siebie jestem.
Pewnego dnia podjęłam decyzję, że mukowiscydoza nie będzie moją tożsamością. Pomimo tego, że stan mojego zdrowia się nie poprawiał to zmieniło się coś we mnie. Pozwoliłam sobie na życie z nią – mukowiscydozą. Kiedy dowiedziałam się osiem lat temu o istnieniu „Biegu po Oddech” pomyślałam, że chciałabym kiedyś to zrobić. W tym momencie przejście 100 metrów bez trzech przystanków było dla mnie niemożliwe. Gdy osiem lat temu zaszłam w ciążę, przez cały czas jej trwania byłam podłączona do butli z tlenem. Urodziłam Marysię i wiedziałam, że już nie walczę o siebie tylko dla Siebie, ale przede wszystkim dla Niej.
Dwa lata temu udało mi się uzbierać środki na leki przyczynowe, które bardzo mi pomogły i pomagają do dnia dzisiejszego. Zaczęłam trenować na siłowni, chodzić na długie spacery, tak przygotowywałam się do tego biegu. I tak oto po raz pierwszy w życiu przebiegłam 5 km i zrealizowałam swoje największe marzenie. Trasa, którą wybrałam była dla mnie bardzo znacząca. Przez całe życie tą trasą jeździłam do szpitala po „oddech”, teraz przebiegłam ją oddychając samodzielnie. Pokonałam w sobie myśli, które mówiły mi, że nigdy nie dam rady. Teraz nie tylko fizycznie, ale również psychicznie oddycham pełną piersią.