To wielkie szczęście, że córka może być aktywna i w ten sposób „skopać tyłek mukowiscydozie”. Patrząc na nią jak biegnie, wierzymy, że dotrze do cely, zwycięży…
Gdy dziewięć lat temu urodziła się Zuzia byliśmy tacy szczęśliwi. Patrzyliśmy na nią i snuliśmy bajkowe plany na przyszłość. Jednak prawdziwe życie to nie bajka. Mukowiscydoza – to słowo brzmiało jak wyrok. Bardzo szybko zamieniło naszą radość w łzy rozpaczy. Wiedzieliśmy jednak, że dla dobra Zuzi musimy podjąć walkę, walkę o zdrowie i „normalność”.
Normalnie jednak nigdy nie było… Inhalacje,drenaże, witaminy, enzymy, dieta, higiena i wiele innych. Do dziś robimy wszystko co w naszej mocy aby córka wiodła beztroskie życie. Ta „normalność” stała się celem samym w sobie.
Gdy Zuzia miała 4 lata posłaliśmy ją do przedszkola. Niestety nie wyszło. Infekcje odebrały Zuzi możliwość bycia przedszkolakiem. Potem w pierwszej klasie znów przegrana bitwa i nauczanie indywidualne. To jak najgorsza kara dla dziecka, które garnie się do innych dzieci.
W miedzy czasie pojawiły się zaburzenia tolerancji glukozy z zaleceniem ograniczenia cukrów prostych i kontrolowania glikemii w domu. Kilka razy dziennie kłujemy paluszki aby mieć wszystko pod kontrolą. Ale mimo wszystko Zuzia pozostaje pełna wiary i optymizmu. Jest radosna, pełna energii i zapału. Patrząc na nią trudno uwierzyć, że jest chora.
Swoją energię pożytkuje uprawiając sport. Zimą jeździ na nartach i łyżwach. W ciągu roku szkolnego trenuje w sekcji badmintona, uprawia także gimnastykę artystyczną.
Zuzia postanowiła wziąć udział w Biegu po Oddech. Trenuje trzy razy w tygodniu i zadziwia nas swoją wytrzymałością. Twarda z niej zawodniczka. To wielkie szczęście, że może być aktywna i w ten sposób „skopać tyłek mukowiscydozie”. Patrząc na nią jak biegnie, wierzymy, że dotrze do celu, zwycięży…